Paryż od kuchni i 100 wpis!
Z okazji małego święta odrobinę inny, jednak dalej jedzeniowy, wpis.
Odwiedziłam niedawno stolicę Francji i chciałam podzielić się z Wami swoimi kulinarnymi wrażeniami.
Na początek sklepy, jakich u nas mało:
W sklepach – gadżety:
I w końcu jedzonko:
Ślimaki po burgundzku:
Zjedzone ślimaki po burgundzku:
Zupa cebulowa:
Mule po burgundzku:
Zjedzone mule po burgundzku:
Pstąg w migdałach:
Mule po marynarsku:
Zjedzone mule po marynarsku:
Tatar:
Tuńczyk z grilla:
Ciasto czekoladowe:
Wszystko fajnie tylko nie bardzo rozumiem koncepcje. Fajnie zobaczyć Mule po burgundzku ale po choinke pokazywać pozostałości po zjedzonym daniu ? Ani to artystyczne, ani smaczne…
Miałam duże opory przed zjedzeniem ślimaków i małż. Zdjęcia są dowodem, że się przełamałam 🙂
*rzyga tęczą* dlaczego u nas nie ma takich sklepów ze słodkimi smakołykami gdzie czekoladki nakłada się łopatką 😀
mmmmm
i ogólnie Paryża zazdroszczę, zawsze chciałam odwiedzić.
Też mi brakuje u nas takich sklepów. Szczególnie tych z rybami i serami-śmierdzielami 😉
Piękny wpis!
a ja głupia, dałam się namówić na jakieś naleśniki uliczne zamiast iść na ślimaki po burgundzku…:)
Koniecznie musisz powtórzyć wyjazd, bo ślimaki pyszne 😉
Też tam niedawno byłam i wróciłam zachwycona!
Choć jadłam niedobrego croissanta 🙁
Pozdrawiam serdecznie!
Basia
Och, kochana, doskonale Cię rozumiem, kocham Paryż ja jego smaki i zapachy. Moja prywatna trasa po Paryżu to trasa od jednej cukierni do drugiej i to jest absolutnie jedyne miejsce na Ziemi, gdzie nie liczę kalorii!!! Pozdrawiam serdecznie!
Dokładnie taki Paryż lubię najbardziej ; ) Słodki, ciasteczkowy i .. francuski ; )