Pączki z różą
Pączki, a w sumie to pączusie, ponieważ są mniejsze od sklepowych klasyków. Chrupiąca skórka polana lukrem i mięciutki środek z nadzieniem z róży – w ten sposób uczczę Tłusty Czwartek 🙂
Jest to mój pączkowy debiut i jak na pierwszy raz jestem z siebie zadowolona. Uznanie należy się też Mateuszowi, bo to u niego zobaczyłam przepis na pączki i to on pomógł mi rozwiać pączkowe wątpliwości. Moje pączki nie są perfekcyjne, ponieważ brakuje im obwódki, jednak dopiero po ich usmażeniu pogłębiłam wiedzę teoretyczną i już wiem gdzie popełniłam drobne błędy. Pod przepisem zamieszczam wszystkie uwagi, które udało mi się zebrać, i które mogą się przydać przed Tłustym Czwartkiem. Jeżeli znacie jeszcze jakieś tajemnice pączków, to podzielcie się nimi w komentarzu.
Składniki na 10 pączków:
– 10 g drożdży
– 30 g cukru (w podziale 5 g i 25 g)
– 100 ml ciepłego mleka
– 220 g mąki (w podziale 15 g i 205 g)
– 2 żółtka lub 1 jajko
– 20 g roztopionego masła
– 2 łyżki spirytusu
– szczypta soli
– smalec lub olej do smażenia
– konfitura z dzikiej róży do nadziania
Drożdże pokruszyć do miseczki i wymieszać z 5 g cukru, 15 g mąki a następnie z mlekiem. Przykryć czystą ściereczką i odstawić na 15 minut. Mąkę (205 g) i cukier (25 g) wsypać do miski. Dodać jajko (lub żółtka), masło, spirytus*, sól i rozczyn z drożdży. Całość zagnieść na jednolite ciasto. Najwygodniej jest użyć miksera i mieszadeł w kształcie haków. Należy miksować przez około 5 minut. Ciasto będzie luźne i nie należy podsypywać go mąką. Przełożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawić na godzinę. W tym czasie powinno podwoić swoją objętość. Ciasto powinno wyrastać sobie w ciepełku. Nie znaczy to jednak, że trzeba je stawiać koło kaloryfera. Wystarczy temperatura pokojowa i brak przeciągu. Wyrośnięte ciasto należy jeszcze raz zagnieść, a następnie rozwałkować. Szklanką wyciąć pączki i smażyć je na rozgrzanym tłuszczu.
* Spirytus nie jest w ogóle wyczuwalny w smaku. Dodaje się go po to, aby pączki nie wchłonęły za dużo tłuszczu ze smażenia. Można go też zastąpić wódką.
Poniżej garść uwag, które mogą się przydać przy robieniu pączków. Każdy etap ich przygotowywania jest bardzo ważny, zaczynając od zrobienia rozczynu z drożdży, a na smażeniu kończąc.
ROZCZYN
Rozczyn to mieszanina drożdży, ciepłego mleka, mąki i cukru, gdzie drożdże muszą być świeże, więc warto sprawdzić ich termin przydatności. Mleko nie może być gorące, ponieważ drożdże nie urosną. Ma być ciepłe, czyli mieć temperaturę około 40 stopni. Cukier i mąka natomisst stanowią pożywkę dla drożdży i to dzięki niem urosną.
Przygotowując rozczyn zaczynam od pokruszenia drożdży do miseczki. Następnie dodaję cukier i rozcieram je ze sobą łyżeczką aż powstanie pasta. Dodaję mąkę i mleko i mieszam całość do połączenia. Miseczkę przykrywam czystą ściereczką i odstawiam na 15 minut. Po tym czasie rozczyn powinien się spienić i urosnąć. Jeżeli wygląda bez zmian, to lepiej go nie łączyć z resztą składników, tylko przygotować jeszcze raz.
NADZIEWANIE
Szkoły są dwie. Jedna mówi aby zrobić to przed smażeniem, druga po. Podobno smaczniejsze są nadziane po usmażeniu, jednak potrzebna jest do tego szpryca cukiernicza. Wydaje mi się, że zwykły rękaw cukierniczy ma za krótką końcówkę i nadzienie jest tylko z jednej strony pączka. Zostaje też spora dziura, przez którą konfitura lubi uciekać. Dlatego też nadzianie z kilku stron może spowodować katastrofę 😉
Jeżeli pączki będą nadziewane po usmażeniu, należy rozwałkować ciasto na grubość 1,5 cm. Jeżeli natomiast chcemy je nadziać przed smażeniem, należy ciasto rozwałkować na 0,5 cm i wyciąć szklanką po dwa krążki na jednego pączka. Na środek pierwszego wyłożyć konfiturę, przykryć drugim i skleić boki poprzez ściśnięcie ich.
Pączki ułożyć na oprószonej mąką stolnicy, przykryć ściereczką i zostawić na pół godziny. Delikatnie podrośnięte można smażyć.
SMAŻENIE
Podobno najlepiej jest smażyć pączki na smalcu. Jednak nadaje się też olej, najlepiej rzepakowy. Tłuszczu musi być dużo, aby pączki swobodnie w nim pływały. Wrzucone do garnka będą pływać zanurzone do połowy. Nie mogą dotykać dna. Smalec / olej należy rozgrzewać pomału. Temperatura tłuszczu nie może być zbyt wysoka, ponieważ pączki z wierzchu się spalą, a w środku będą surowe. Najlepsza to 175 stopni. Ja używam kuchenki indukcyjnej, na której temperaturę ustawia się od 1 do 9. Pączki najlepiej smażyć w okolicach 7. Przed rozpoczęciem smażenia dobrze jest sprawdzić temperaturę wrzucając kawałek surowego ciasta. Jeżeli zacznie skwierczeć, wypłynie na powierzchnie i zarumieni się na słomkowy kolor, to znaczy, że temperatura jest odpowiednia i można wrzucać pączki. Powinny się smażyć po kilkadziesiąt sekund z każdej strony. Gotowe przełożyć na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym.
LUKIER
Lukier to połączenie dużej ilości cukru pudru z odrobiną ciepłej wody. Powinien być bardzo gęsty, aby pączki do nie wchłonęły. Najlepiej jest lukrować jeszcze ciepłe pączki.
Jeżeli wolicie pączki z cukrem pudrem, najlepiej jest je nim posypać, gdy już wystygną.
Pączki biorą udział w akcji „Tłusty czwartek 2014”.
jak na pierwszy raz to zdecydowanie bardzo ładne pączki 🙂 i na pewno były smaczne
Dziękuję 🙂 Zniknęły w dwie chwile 😉
Idealne na tłusty czwartek 😉
W czwartek rano też mam zamiar je usmażyć 🙂 Po cichu liczę, że wyjdzie mi obwódka 😉